W październiku 1953 roku pojawiła się inicjatywa budowy nowej szkoły. Jednak dopiero po trzech latach od pierwszego, publicznego poruszenia tej kwestii nadeszła odpowiedź władz terenowych. Mieszkańcy dowiedzieli się, że sprawa budowy nowej szkoły została uwzględniona w planie pięcioletnim. Wydarzeniem przełomowym było zebranie rodziców w dniu 24 listopada 1957 roku. Podczas spotkania poruszono sprawę powołania społecznego komitetu budowy . Stanowiło to spontaniczną reakcję rodziców na referat wygłoszony przez kierownika Stefana Manuszaka, który między innymi powiedział: "(...) w salach ciasno, korytarzy, na których dzieci mogłyby spędzać przerwę nie ma, brak pomieszczenia na pomoce naukowe, na salę gimnastyczną i wiele innych, bez których dzisiejsza szkoła jest nie do pomyślenia i dlatego sprawa budowy szkoły w naszych warunkach stała się koniecznością. O tym, żeby czekać, aż państwo przydzieli kredyty myśleć nie można. Trzeba ten moment przyspieszyć przez zebranie się systemem gospodarczym do wypalenia cegły, a potem żądać pomocy państwa(...)".
Wybrano Komitet Budowy Szkoły w składzie:
Zamieszczone poniżej informacje stanowią cytaty z kroniki szkolnej.
24 listopda 1957 roku
Na zebraniu wyborczym Komitetu Rodzicielskiego kierownik szkoły Stefan Manuszak postawił sprawę budowy szkoły jako najważniejsze zadanie dla nowego Komitetu Rodzicielskiego. Rodzice bardzo przychylnie ustosunkowali się do zadania i wybrali ze wsi należących do obwodu szkolnego Kotunia Komitet Budowy Szkoły (KBS). Postanowiono zwołać w każdej wsi zebrania wiejskie celem jednorazowego opodatkowania się.
1-2 grudnia 1957 roku
Odbyły się zebrania wiejskie. Kąty i Kotunia opodatkowały na budowę szkoły natomiast Borki i Gółkowo uchwały takiej nie podjęły.
3 grudnia 1957 roku
Odbyło się zebranie KBS, na którym ukonstytuowało się Prezydium Komitetu oraz ułożono plan pracy. Przewodniczącym KBS został Tadeusz Czerniak z Kotuni. Plan budowy szkoły rozłożono na 3 lata. W I roku zrobienie cegły oraz wylasowanie wapna; w II roku pobudowanie murów i dachu; w III roku wykończenie wnętrza.
13 grudnia1957 roku
Z dniem dzisiejszym ludność z całego obwodu szkolnego przystąpiła do kopania gliny na wypał cegły. Glina kopana jest na działce szkolnej.
20 stycznia 1958 roku
Odbyła się zabawa szkolna na budowę szkoły. Przyniosła zysk razem z choinką 5339zł i 30 groszy.
20 lipca 1958 roku
KBS przystąpił do wyrobu cegły z surówki. Strycharzami byli: Zaparty Józef i Okulski Józef. Od 1000 sztuk płacono 280 złotych.
16 sierpnia 1958 roku
Cegły - surówki - wykonano 64000 sztuk zamiast zaplanowanych 120000 sztuk. W dniu 16 sierpnia przystąpiono do układania pieca i wypału. Wypalanie cegły odbyło się sprawnie dzięki pomocy ludzi z Kotuni, Kątów i Borków.
31 stycznia 1959 roku
Zabawa na rzecz budowy szkoły. Przyniosła łącznie z uroczystością choinkową 5507 złotych i 10 groszy.
4 lutego 1959 roku
KBS po wielu niepowodzeniach (rozmawiano z obywatelem Pułrólem i Gruszczyńskim) doszedł do porozumienia z obywatelką Witowską Anną, która wyraziła chęć zamiany 1ha gruntu nadającego się pod budowę szkoły. Do transakcji zamiany KBS dopłacił 7500 złotych.
15 lutego 1959 roku
Przyjechał geometra z urzędu geodezyjnego celem dokonania pomiarów pod zamianę.
29 kwietnia 1959 roku
Podinspektor Janik oraz kierownik szkoły Manuszak Stefan pojechali do Warszawy do "Miasto-Projektu" celem wybrania typowego planu szkoły. Przywieziono kilka planów, z których wybrano budynek piętrowy o 6-ciu izbach lekcyjnych i salach specjalistycznych.
12 kwietnia 1959 roku
Pracownicy Urzędu Geodezyjnego w Poznaniu dokonali wierceń placu pod budowę szkoły. Budowa nabiera poważniejszych planów.
15 stycznia 1960 roku
Zawarty został akt notarialny zamiany ziemi szkolnej na plac pod budowę szkoły.
13 lutego 1960 roku
Odbyła się zabawa Komitetu Rodzicielskiego, która przyniosła zysk około 3000 złotych.
19 maja 1960 roku
Dzisiaj na plac budowy szkoły rozpoczęto zwozić cegłę. Radość dzieci i ludności wielka. Teraz wszyscy wierzą, że szkoła będzie budowana.
1 sierpnia 1960 roku
W dniu dzisiejszym rozpoczęły się pierwsze prace przy budowie fundamentów. Prace postępują szybko i widać już zarysy fundamentów nowej szkoły.
18 sierpnia 1960 roku
Fundamenty pod nowy budynek już gotowe, schną. Obok parkanu otaczającego budowę zbierają się często mieszkańcy Kotuni, Gółkowa i Kątów i z zadowoleniem stwierdzają, że szkoła będzie naprawdę budowana. Zrzedły miny tym, którzy zapewniali, że prędzej im włosy wyrosną na dłoni, niż szkoła będzie wybudowana.
30 sierpnia 1960 roku
Rosną mury nowej szkoły. Do wsi przyjeżdżają fotoreporterzy dzienników poznańskich, robią zdjęcia, gdyż w prasie poznańskiej często wymieniana jest wieś Kotunia jako jedna z wielu tych wybranych wsi, które będą miały nowe, piękne gmachy szkolne - Szkoły Pomniki Tysiąclecia Państwa Polskiego.
12 września 1960 roku
Jest piękny jesienny dzień. Na plac nowo budującej się szkoły idą z kwiatami dzieci szkolne. Ma się w dniu dzisiejszym dokonać wmurowanie aktu erekcyjnego. Na placu budowy zebrane miejscowe społeczeństwo z Komitetem Rodzicielskim i KBS na czele. Kierownik szkoły odczytuje akt erekcyjny, a następnie podpisują się pod nim obecni na uroczystości. Do hermetycznie zamkniętej butelki złożono akt erekcyjny oraz drobne monety obiegowe z tego czasu. Akt erekcyjny zamurowano po prawej stronie drzwi wejściowych na wysokości 1,70m. Po uroczystości wmurowania aktu erekcyjnego dokonanego przez kierownika szkoły ob. Manuszaka Stefana, Przewodniczącego KBS ob. Czerniaka Tadeusza, dzieci szkolne wręczyły majstrowi budowy ob. Andrzejewskiemu oraz murarzowi wiązanki kwiatów, deklamowały okolicznościowe wiersze i śpiewały piosenki. Na zakończenie KBS podejmował murarzy i robotników lampką wina.
20 listopada 1960 roku
Prace przy budowie trwają nieprzerwanie. Już widać jak budynek pięknie będzie wyglądał, gdyż w stanie surowym murarze wznieśli mury 1-go piętra. Dzieci i nauczyciele często odwiedzają budowę, chodzimy i oglądamy i zgadujemy gdzie co będzie, gdyż plany budowy posiadają majstrowie tylko we fragmentach i dotąd nie wiadomo na co są przeznaczone różne pomieszczenia.
5 lutego 1961 roku
Nadzór techniczny z ramienia inwestycji sprawuje inż. Jach. Odwiedza co pewien czas budowę i robi oszczędności w postaci skreślania pozycji np. dachu i za to będzie stropodach co ma dać 100000 złotych oszczędności, skreślenie szaf w mieszkaniu kierownika szkoły, ogrodzenia ogródka itd.
10 kwietnia 1961 roku
Przystąpiono do tynkowania wnętrza budynku.
6 maja 1961 roku
Zakładanie okien, drzwi, szklenie.
15 maja 1961 roku
Budynek otrzymał piękną szarą elewację i białe obramowania okien. Całość budynku bardzo estetyczna.
10 czerwca 1961 roku
Cały obszar szkoły został otoczony siatka drucianą. Robota wykonana bardzo niedbale. Brak drutu środkowego. Drut jest żelazny - szybko ulegnie przerdzewieniu.
2 lipca 1961 roku
W szkole zakłada się podłogi z zielonych płytek PCW. W tej chwili wyglądają pięknie - czy tylko tak ładnie zechcą leżeć? W mieszkaniu kierownika szkoły zakładają płytki koloru beż.
10 lipca 1961 roku
Prace malarskie rozpoczęte, zduni kończą stawianie 28 wielkich pieców, kończy się montaż urządzeń wodno-kanalizacyjnych. Rury od wody niestety biegną na zewnątrz, wygląda to brzydko, a zimą prawdopodobnie będzie skraplała się para wodna i ściekać będzie na posadzki. Pan inż. Jach bardzo się tego powodu denerwuje, szkoda, że za późno, lepiej gdyby przypilnował tej sprawy zanim przystąpiono do tej niefortunnej instalacji.
28 lipca 1961 roku
Prace wykończeniowe w pełnym toku. Buduje się piękny taras przed budynkiem od strony podwórza.
15 sierpnia 1961 roku
W sali gimnastycznej zakładają parkiet na drewnianej podłodze oraz siatki na okna, aby je obronić przed wybiciem.
20 sierpnia 1961 roku
W mieszkaniu kierownika szkoły odchodzą płytki PCW. Nie wiadomo gdzie popełniono błąd, czy winne płytki czy klej czy też zła robota?
25 sierpnia 1961 roku
W dwu salach położonych od strony południowej podnoszą się zielone płytki, wygląda to bardzo brzydko.
28 sierpnia 1961 roku
Przeprowadzono próbne pompowanie wody z prowizorycznej studni do basenu i hydroforu. Instalacje działają - szkoda, że nie ma studni, aby można było korzystać z wody. Bez wody nie wprowadzimy się.
25 września 1961 roku
Do nowego budynku szkolnego zjechała się Komisja, która ma odebrać nowy budynek szkolny. Po przeglądzie dostrzeżono aż 47 usterek, które firma budowlana zobowiązała się usunąć. Nie ma również studni, gdyż inwestor zapomniał w odpowiednim czasie złożyć u przedsiębiorstwa robót wodno-kanalizacyjnych zamówienia na wiercenie studni.
1 października 1961 roku
Do szkoły przyjechała ekipa do wiercenia studni na głębokości 16 metrów. Złożyli narzędzia i na razie na 3 dni rozjechali się do domów.
7 października 1961 roku
Ekipa po przerwie rozpoczęła prace - idzie bardzo powoli i niesporo. Studniarze chętniej kopią ziemniaki u gospodarzy niż wiercą studnię. Im się nie spieszy - diety lecą!!! Nam natomiast się spieszy, bo uczymy się w "składzie mebli", ławki stare łamią się w czasie lekcji, w klasach duszno i ciemno.
25 października 1961 roku
Studnia nareszcie dowiercona po wielu przerwach i przeszkodach. Dowiercono do 10,5 metra i natrafiono na głaz, który nie pozwolił się przebić. Woda jest, dobra i dużo - 20m3 na godzinę.
30 października 1961 roku
Jeżeli jest studnia to nie znaczy, że jest woda w budynku. To nie tak prędko, przedsiębiorstwo nie ma zlecenia na podłączenie studni do hydroforu, więc zwija manatki i odjeżdża.
3 listopada 1961 roku
Na teren szkoły przyjechał spychacz. Ma wykonać prace niwelacyjne na terenie przyszłego boiska szkolnego.
10 listopada 1961 roku
Nie wiadomo czy "spychaj" (czyt. operator spychacza) pracuje czy też częściej siedzi w spółdzielni (czyt. sklepie) aby kupić wina. Spych wprawdzie pracuje, ale stoi w miejscu, słychać go z daleka, tylko operator na spychu siedzi i ciągnie z butelki. Po godzinie 4-tej zjeżdża z terenu szkoły i wykonuje prywatnie różne prace niwelacyjne, a zarobione pieniądze przeznacza na wódkę.
12 listopada 1961 roku
Pijany operator spadł ze spychacza i został zatrzymany przez MO Ruchu (czyt. Milicję Obywatelską -Wydział Ruchu Drogowego). Siedział w areszcie 48 godzin , aż do zupełnego wytrzeźwienia.
20 listopada 1961 roku
Przedsiębiorstwo Budowlane Nr 2 w Poznaniu wykonało bardzo pobieżnie poprawki, wielu rzeczy nie ruszono wcale i raczej należy przypuszczać, że nigdy tego nie wykona (wycementować mostek przed szkołą, założyć cementowe słupki przy bramie, zakryć połamane studzienki itp.)
24 listopada 1961 roku
Postanawiamy przewieźć meble do budynku szkolnego, gdyż w stodole są niepewne, a rok ubezpieczeniowy minął. Gdy się spalą w krytej słomą stodole nie będzie za co kupić nowych, bo PZU nie zapłaci.
28 listopada 1961 roku
Po skończonej przeprowadzce mebli zaczęliśmy do szkoły przenosić bibliotekę i pomoce naukowe. Przyjemna to praca - zameblowanie nowymi meblami i urządzeniami nowego budynku szkolnego.
21 grudnia 1961 roku
Warunki pracy w starej szkole coraz cięższe, meble stare, zużyte łamią się, dzieci nie maja na czym siedzieć, pomoce naukowe stoją bezużyteczne w nowym budynku, biblioteka nieczynna, po przeniesieniu wymaga sprawdzenia i ułożenia. Wszystkie te czynniki mają wpływ na decyzję, że trzeba od stycznia 1962, po feriach zimowych zacząć naukę w nowym budynku. W postanowieniach tych umacnia nas mgr Rozłucki - wojewódzki Przewodniczący SFBS (Społecznego Funduszu Budowy Szkół).
29 grudnia 1961 roku
Silny mróz dochodzi do - 32oC schwycił znienacka w same święta. Resztki wody, które były w rurach po dokonanej próbie spowodowały pęknięcie rury oraz popękały garnuszki w umywalkach i jedna muszla klozetowa. Jest również podejrzenie, że został uszkodzony piec w instalacjach grzejących wodę. Kierownik szkoły rozchorował się ze zmartwienia, chociaż starał się wypuścić wszędzie wodę, nie zna wszystkich tajemnic urządzeń wodno kanalizacyjnych. Powinien tego dokonać inspektor Nowak, który przeprowadzał próbny sprawdzian działania urządzeń i wodę zostawił. Ile nas kosztuje niedbalstwo i lekceważenie obowiązków przez wielu ludzi? O powyższych zdarzeniach został powiadomiony DBOR w Poznaniu, który został powołany w miastach wojewódzkich i większych powiatach jak Gniezno i Konin. Pełna nazwa DBOR-u brzmi - " Dyrekcja Budowy Osiedli Robotniczych", buduje ona również szkoły.
4 stycznia 1962 roku
Sprawa uroczystego przekazania budynku, które miało się odbyć w dniu 4 stycznia 1962 roku przeniesiona na późniejszy termin ze względu na zniszczenia i brak wody w budynku.
5 stycznia 1962 roku
Ob. Górecki Stanisław - stolarz i Jan Maciaszek - woźny szkoły przystosowują ustępy, które zostały po firmie dla potrzeb dzieci szkolnych. W związku z tym stanął problem budowania suchych ubikacji, gdy awaria urządzeń wodno-kanalizacyjnych uniemożliwi korzystanie z ubikacji w budynku. Kiedy? Firma twierdzi, że u nich ubikacje muszą kosztować 300000 złotych co równa się kosztowi pięknego budynku mieszkalnego wyposażonego również w ubikacje. Drogo budują firmy - trzeba pomyśleć o tańszym wykonawcy.
8 stycznia 1962 roku
Po feriach zimowych dzieci wracają do szkoły. Ten powrót jest jednak inny niż zawsze gdyż dzieci w dniu tym rozpoczynają naukę w nowej szkole. Przed szkołą na maszcie powiewa biało czerwona flaga, pod masztem uroczysty apel dzieci nauczycieli i rodziców. Dzieci ubrane staranniej niż zwykle w czarne fartuszki z białymi kołnierzykami, są jakieś radosne, szczęśliwe i jednocześnie poważne. Widać, że głęboko przeżywają wejście do nowej szkoły. Przyrzekają uczyć się pilniej i wzorowiej zachowywać. Czy dotrzymają przyrzeczenia złożonemu kierownikowi szkoły, nauczycielom i rodzicom - zobaczymy!!
12 stycznia 1962 roku
Nauka w nowej szkole przyjemna, nie możemy oswoić się z pełnymi światła i przestrzeni klasami i korytarzami. Trochę dokucza zimno, budynek wyziębnięty, chociaż cały grudzień woźny palił w piecach. Wszystkie piece powoli zaczynają się palić bez kopcenia, bo w pierwszych dniach cała szkoła tonęła w niebieskawym dymie, który wydostawał się z palących pieców.
15 stycznia 1962 roku
Nie chce się tylko palić w piecu w kancelarii kierownika szkoły - cały piec od drzwiczek do samego czubka pokryty czarną sadzą, gdyż każda próba napalenia w piecu, kończy się wybuchami dymu i sadzy. Wreszcie wieczorem dnia 15 stycznia ogromna detonacja wstrząsnęła całym gmachem. To piec w kancelarii kierownika szkoły rozwalił się w gruz. Całe szczęście, że nikogo nie było, gdyż cała masa gruzu upadła na biurko załamując blat. Gdyby przy piecu był woźny lub w kancelarii pracował kierownik szkoły niewątpliwie zostaliby pokaleczeni lub nawet zabici.
16 stycznia 1962 roku
Do szkoły przybył zawiadomiony o wypadku inspektor szkolny obywatel Kruszczak i podinspektor obywatel Maćkowski Leon. Przyjechał również kierownik budowy ob. Jas Zygmunt wraz z ekspertami oraz Dyrektor SFBS mgr Rozłucki. Komisja stwierdziła, że najprawdopodobniej przyczyną wybuchu był dynamit w węglu, choć na pewno była to raczej wadliwa budowa pieca bo przecież piec nie chciał się palić. Na interwencję mgr Rozłuckiego przystąpiono natychmiast do rozbiórki pieca i postawienia nowego. Przemiły ten człowiek do szczerze zmartwionego wypadkiem kierownika szkoły powiedział: " Niech się Pan Panie kierowniku nie martwi, piec się postawi nowy , niech Pan będzie rad, że pod gruzami pieca Pan nie zginął, życia ludzkiego przywrócić się nie da".
20 stycznia 1962 roku
Piec rzeczywiście pobudowany, dziś przeprowadzono próbę palenia, pali się dobrze. Piec stawiał stary doświadczony majster, który rzemiosła tego uczył się w "Breslau" i chętniej kończył zdania niemieckim zwrotem niż polskim.
5 marca 1962 roku
Płytki podłogowe PCW odchodzą coraz więcej. Najsilniej widać to na dolnym korytarzu, podnoszą się płyty, tak, że nawet niebezpiecznie chodzić, gdyż można nogą zawadzić o wystające płyty i upaść na twardy cement podłogi.
3 kwietnia 1962 roku
Pierwszy wypadek na korytarzu. Uczeń I klasy Rosadowski zawadził tak nieszczęśliwie o wystającą płytę PCW, że w czasie upadku złamał obojczyk. Odwieziony został do szpitala.
18 maja 1962 roku
Do szkoły przyjechali przedstawiciele fabryki produkującej płyty PCW, gdyż Przedsiębiorstwo Budowlane Nr2 w Poznaniu szuka winnego, który by pokrywał koszty nowych podłóg, które w szkole trzeba będzie założyć. Przedstawiciele firmy stwierdzili, że użyto złego kleju do podłóg.
10 czerwca 1962 roku
Do szkoły na zaproszenie Przedsiębiorstwa Budowlanego Nr 2 w Poznaniu przybył przedstawiciel Politechniki Poznańskiej celem autorytatywnego stwierdzenia przyczyn odchodzenia płytek PCW od podłogi cementowej. Zabrał ze sobą kilka płytek oraz fotograf dokonał zdjęć podłogi.
15 lipca 1962 roku
Wakacje - dzieci odpoczywają, nie zaznaje tylko odpoczynku chory kierownik szkoły. Jest na posterunku. Trzeba wreszcie doprowadzić wodę do budynku. Już od stycznia 1962 roku robione są próby doprowadzenia wody. Okazało się przy tym, że olejak nawalił, że trzeba było przewinąć silnik. Mimo, że wszystkie usterki usunięto woda zaledwie jest 24 godziny, a potem mimo, że silnik pracuje wody nie ma. Okazało się, że błąd nie tkwi ani w silniku ani w pompie, ale w studni. Źle funkcjonują klapy zaworowe. Zostały one naprawione i od tej chwili dobrze pracują i silnik i pompa i wody jest dostateczna ilość.
15 sierpnia 1962 roku
W szkole rozpoczęto wymianę podłóg. Zrywa się płytki PCW i w klasach zakłada się podłogi ksylolitowe (skałodrzew) z trocin, mączki drzewnej, chlorku magnezu i barwnika. Miały być zielone - ale barwnik widać nieodpowiedni, gdyż chlorek magnezu zjadł barwę i zostały podłogi szaro brudne i w plamy. Na korytarzach kładą lastriko. Wszystko w pośpiechu, niedbale, byle zrobić, bez troski o to - jak? Podłogi w klasach nierówne. Kiedy kierownik szkoły zwraca uwagę na nierówności i wybrzuszenia, lastrykarze odpowiadają, że nie on płaci i jego uwagi ich nie obchodzą. Kierownik budowy Jas kazał "prędko". Podłogi zaciągnięto zieloną farbą olejną. Pewnie wytrze się i znowu po roku będzie sprawa brzydkich nierównych podłóg. Kłopot z elektrycznością, gdzieś musi być przebicie, bo cały budynek naelektryzowany, nawet woda z kranu. Zawołano elektryka - poprawił. Przebicie było przy dzwonku elektrycznym.
Copyright © 2011 Szkoła Podstawowa im. Ireny Kosmowskiej w Kotuni