Szkolni literaci - poezja


Eryka Batorska

Wieś moich marzeń

Zawsze zastanawiałam się jaka będzie moja wieś za kilka, kilkanaście lat. Próbowałam sobie to wyobrazić, ale przecież nie zawsze sprawdza się to o czym człowiek myśli i marzy. Nie można za bardzo nastawiać się na to, co widziało się w swojej wyobraźni.

Pewnej cichej i pięknej nocy, gdy spałam miałam wspaniały sen. W mojej wiosce było cudownie. Tak nowocześnie i fajnie. Wszystkie domy zostały poustawiane w osiedlach. Było ich dziesięć. Na każdym z nich mieszkało dwadzieścia rodzin. Na samym środku osiedla był parking dla mieszkańców, a wokół ulice. Nasze samochody miały dwa sposoby poruszania się. Jazda i lot. Każda rodzina posiadała taki sam, tylko w innym kolorze i z różną rejestracją. Zaczynały się one od pierwszych trzech liter nazwiska danej rodziny. Bardziej męczącym, ale przyjemnym sposobem ruchu był rower lub własne nogi. Wszystkie dom miały po dwa piętra i były w kształtach wymyślanych przez właściciela. Na przykład kwiat, jabłko czy koło. Oczywiście budowano też normalne domy. Przy każdej posiadłości stała budka telefoniczna, bankomat i skrzynka na listy. Na bramach były videofony, dzięki którym w domu, na specjalnym ekranie można było zobaczyć kto chce złożyć nam wizytę. Domy otaczały wielkie ogrody porośnięte trawą i kwiatami.

Osiedla, w których mieszkaliśmy miały nazwy tak, jak ulice w mieście. Na przykład Akacjowa, Adama Mickiewicza czy Operowa. Były one wymyślane przez mieszkańców i zazwyczaj pochodziły od zwyczajów ludzi i rzeczy , które ich otaczały to znaczy drzew, krzewów , zwierząt...W naszej wsi nie było całkiem nowocześnie. Znajdowały się tutaj drogi polne, a ludzie uprawiali pola posługując się traktorami czy końmi. Nie wszyscy byli bogaci. Tylko zamożni ludzie mogli pozwolić sobie na dom na osiedlu i wygodny samochód. Ubożsi mieszkali na obrzeżach i mieli stare rozwalające się domy. Na samym środku wsi było miejsce, na którym odbywały się apele okazji świąt narodowych, spotkania towarzyskie w barach. Znajdowały się tam sklepy, bary oraz codzienny targ. Tam ludzie mogli porozmawiać, podzielić się plotkami, odpocząć. Wszyscy żyli jak brat z bratem. W zgodzie i pokoju. Było im bardzo dobrze w miejscu, w którym mieszkali i spędzali cały swój wolny czas.

Szkoda, że to był tylko mój sen. Chciałabym, żeby się spełnił. Myślę, że byłoby fajnie mieszkać na wsi nowoczesnej i wyglądającej trochę jak miasto. Niestety nie każdy sen może być rzeczywistością i prawdą, ale jeśli ludzie chcieliby żeby tak było postaraliby się o to, o czym marzą.



Copyright © 2011 Szkoła Podstawowa im. Ireny Kosmowskiej w Kotuni